wymiary: 83,5x119,5
oznaczenie autorskie: nie sygnowane
opis: Marsz żałobny jest ostatnim, nieukończonym dziełem młodo zmarłego artysty. Ukazuje nokturnowy, imaginowany pejzaż z niebem zasnutym chmurami, ciemnymi sylwetami drzew, rozkołysanymi pośród nich dzwonami i chmarą krążącego, czarnego ptactwa. Pośrodku, w jasnej, widmowej otchłani majaczy martwa kobieta leżąca w otwartej trumnie unoszonej na anielskich skrzydłach. Za tym niesamowitym orszakiem, na skraju ciemności i jasności widać drobną figurkę mężczyzny, wznoszącego ku niebu rozpaczliwy krzyk. Jego twarz z szeroko otwartymi ustami i obłędnym wzrokiem oraz wyrzucone w górę w dramatycznym geście ramiona oddają niewysłowiony ból i rozpacz po stracie ukochanej kobiety.
Obraz ten, co wiemy z relacji samego artysty, Podkowiński zaczął malować pod bezpośrednim wrażeniem wiersza Kornela Ujejskiego Marsz żałobny, który z kolei zainspirowany został słynnym fragmentem Sonaty b-moll, op. 35 Fryderyka Chopina. Stanowił jedną z poetyckich transpozycji utworów muzycznych, należących do cyklu Tłumaczenia Chopina i Beethovena (1857–1860). W tym długim i nierównym pod względem artystycznym wierszu, są takie, między innymi, strofy:
Tyle dzwonów! Gdzie te dzwony? Czy w mej głowie huczą?
Kędy idą roje księży z taką pieśnią kruczą?
Tu przede mną o dwa kroki czarny wóz się toczy –
Jak mi ciemno! – ten wóz czarny ściemnił moje oczy. (...)
Idę, płynę niby śniący, bez myśli, bez woli,
Tylko w głowie, tylko w sercu coś mnie strasznie boli,
Coś zatapia w nich swe szpony – krzywe, ostre szpony,
A tu ciągle biją dzwony, a tu kraczą wrony...(...)
A wóz ciągną cztery konie, okryte żałobą,
A mnie ciągnie jakaś siła, wlecze mnie za sobą...
Wielki Boże! toż ta trumna wysuwa się ku mnie!
Tam zagadka mego bytu – w tej trumnie! W tej trumnie!
Obraz, wizualizujący metaforyczne elementy wiersza Ujejskiego, jest w istocie przedśmiertnym krzykiem samego artysty, ewokacją jego własnej rozpaczy, skargi, buntu i lęku. Dzieło poświęcone najtragiczniejszemu doświadczeniu człowieka, z uwagi na dramatyczne napięcie i zdolność wywoływania u widza silnych emocji, przyrównywano do Krzyku Edwarda Muncha. Tytus Czyżewski nazwał je „malströmem Podkowińskiego”, zakończeniem dramatu rozgrywającego się w duszy malarza, który miał odwagę wyjść naprzeciw tragizmowi śmierci.
Wacława Milewska
ekspozycja: Galeria Sztuki Polskiej XX wieku,
Gmach Główny, al. 3 Maja 1
klucz: Koniec wieku >>>